Od kilku lat poradnie psychologiczno-pedagogiczne borykają się z poważnym problemem. Ilość klientów poradni rośnie, natomiast niezwykle trudno jest pozyskać nowych, odpowiednio wykwalifikowanych specjalistów. Przedłuża się proces diagnozy, co frustruje zarówno rodziców jak i samych pracowników poradni.
Diagnoza w poradni psychologiczno-pedagogicznej, w zależności od sposobu organizacji pracy i ilości potrzebnych badań trwa średnio od 5 nawet do 10 godzin. Wydawany jest dokument, który trafia do przedszkola lub szkoły, gdzie dziecko korzysta ze wsparcia. Każda forma pomocy dziecku rodzi koszty w postaci choćby zatrudnienia odpowiednich specjalistów. Kiedy zaproponowane w opinii formy wsparcia nie przynoszą efektu, bardzo rzadko zdarza się, że nauczyciel sam poszukuje innych rozwiązań. Najczęściej dziecko po raz kolejny trafia do poradni, wykonywane są te same badania, wydawana jest kolejna opinia, a może problem należałoby rozwiązać na terenie szkoły? Może nie kolejne zajęcia, a sposób komunikacji i podejście do danego dziecka należałoby zmienić? Może trzeba zmienić mu miejsce w klasie, bo on ma problemy ze skupieniem uwagi, ale tylko dlatego, że złośliwi koledzy stukają mu w krzesełko podczas lekcji? Albo nie jest zamknięty w sobie, tylko pochodzi z bardzo biednej rodziny i wstydzi się, że nie ma podręcznika, nowych butów czy też telefonu? Tego diagnosta w poradni podczas 2- czy 3-godzinnego spotkania nie jest w stanie czasami stwierdzić. To stwierdzi ktoś, kto znajdzie w sobie odrobinę dobrej woli i zechce „pochylić się” nad losem swojego ucznia. Znajdzie na to czas i skorzysta z profesjonalnych narzędzi, które pomogą mu trafnie ocenić sytuację dziecka.
Dzisiaj możliwości udzielenia pomocy dziecku w przedszkolu lub w szkole są wprost proporcjonalne do posiadanych przez szkołę i organ prowadzący możliwości finansowych. Powoduje to pewien paradoks, bo choć z rozporządzenia wynika, że pomoc może być udzielana
z inicjatywy nauczyciela, wychowawcy lub specjalisty pracującego z dzieckiem to często warunkiem udzielania wsparcia jest posiadanie przez dziecko opinii lub orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego. I tu rodzą się kolejne paradoksy. Dziecko z wadą wymowy, które uczęszcza do przedszkola lub szkoły, w której zatrudniony jest w pełni wykwalifikowany logopeda często jest pozbawione wsparcia do momentu dostarczenia przez rodziców opinii
z poradni psychologiczno-pedagogicznej. Jeśli dziecko ma szczęście i mieszka w miejscu, gdzie czas oczekiwanie na badanie wynosi np. 3 miesiące – jest szansa, że otrzyma potrzebne wsparcie na czas, gorzej jeśli poradnia psychologiczno-pedagogiczna już w styczniu wstrzymuje przyjęcia nowych wniosków, bo te, które już przyjęła zapełniły wszystkie terminy diagnoz do końca bieżącego roku szkolnego, co niestety nie jest sytuacją hipotetyczną, a faktem mającym miejsce w wielu poradniach. Rodzicom zostaje ubiegać się o pomoc w gabinetach prywatnych, o ile oczywiście ich na to stać. A przecież z zasady każde dziecko powinno mieć możliwość skorzystania z bezpłatnego wsparcia.
Niejednokrotnie rodzice obserwując proces przydzielania dziecku godzin dodatkowego wsparcia sami przekonują się, że w najwięcej otrzymują dzieci, które posiadają orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego. W Polsce wydaje się ich średnio ok 115 tys. I liczba stale rośnie. Masowo do poradni dostarczane są zaświadczenia lekarskie z diagnozą spektrum autyzmu, bo wtedy orzeczenie gwarantuje uzyskanie wsparcia na najwyższym poziomie,
z zatrudnieniem dodatkowej kadry włącznie. Czy wszystkie te diagnozy są trafione i czy tak rozbudowane wsparcie w każdym przypadku jest konieczne pozostaje kwestią dyskusyjną.
Z powodu konieczności wykonania tak dużej ilości diagnoz i braku odpowiedniej ilości specjalistów ogranicza się prowadzenie terapii na terenie poradni, często rezygnuje się z organizacji form wsparcia dla rodziców, organizacji warsztatów, wyjść do szkół koncentrując jak najwięcej sił na przeprowadzeniu diagnoz, których ilość mnoży się bez końca.
Wzrastająca liczba diagnoz to także wzrastająca liczba arkuszy potrzebnych do przeprowadzenia badania. W związku z dużym zapotrzebowaniem i brakiem alternatywy koszty tych arkuszy stale rosną, co z kolei powoduje, że budżet poradni kurczy się w tempie błyskawicznym i często już w połowie roku brakuje pieniędzy na zakup kolejnej partii.
W obecnej sytuacji nikogo nie należy obarczać za zaistniałą sytuację. Trudno dziwić się organom prowadzącym, że oczekują dokumentu wskazującego konieczność udzielenia pomocy dziecku, bo można pozyskać na to dodatkowe środki finansowe, trudno dziwić się rodzicom, że szukają sposobów na to, aby dziecko było objęte pomocą w szkole i w końcu trudno dziwić się poradniom, że nie są w stanie zdiagnozować wszystkich zgłaszających się dzieci w terminie gwarantującym możliwość udzielenia szybkiego wsparcia.
Należy zatem szukać wyjścia systemowego z tej trudnej sytuacji. Czy rozwiązaniem może być zaproponowany nowy model wsparcia?
Jednym z jego elementów jest przeniesienie części diagnozy do przedszkola i szkoły.
To znający dziecko nauczyciel/ wychowawca przy użyciu wystandaryzowanych narzędzi oceni funkcjonowanie dziecka/ucznia i zaproponuje dla niego formy wsparcia. Korzyści: większe skupienie na dziecku/uczniu i jego problemach, brak konieczności czekania na dokument uprawniający dziecko do udzielenia mu wsparcia, nauczyciel czuje się autorem wsparcia, monitoruje je i tym samym staje się ono bardziej skuteczne. Tym sposobem dziecko
z problemem, który można rozwiązać na terenie szkoły nie trafia „po dokument” do poradni. Tym samym dzięki zmniejszeniu ilości napływających wniosków jest szansa na bardziej efektywną realizację innych statutowych zadań poradni takich jak współpraca z nauczycielami, szkołą i rodzicami.
Nauczyciele otrzymają wystandaryzowane narzędzia do diagnozy funkcjonalnej. Odpowiednio przygotowani będą mogli zaplanować profesjonalne wsparcie dla ucznia.
W sytuacji kiedy wyczerpią się już wszystkie możliwości i udzielana pomoc będzie w dalszym ciągu nieskuteczna, nauczyciel/wychowawca będzie mógł skierować ucznia do poradni w celu wykonanie pogłębionej diagnozy. Korzyść: nauczyciel/wychowawca, dzięki posiadanym narzędziom diagnostycznym będzie w stanie stworzyć profil ucznia i wskazać dla niego najlepsze formy wsparcia. Wystandaryzowane bezpłatne narzędzia to brak konieczności ponoszenia kosztów przez poradnie na zakup arkuszy do badań.
Wykorzystanie w procesie diagnozy oceny funkcjonalnej uwzględniającej diagnozę funkcji opartą na klasyfikacji ICF, a także adekwatny i podlegający stałej ewaluacji program wsparcia. Korzyść: pomoc dla dziecka jest „szyta na miarę” dla każdego dziecka i ucznia, jest poddawana stałej ewaluacji, zatem zmienia się razem z sytuacją ucznia, nie jest w niej wymagana diagnostyka oparta na ICD lub DSM, co nie wydłuża procesu diagnozy, a tym samym udzielenia wsparcia o czas oczekiwania na wizytę lekarską i diagnozę medyczną. Przygotowana opinia/propozycja wsparcia dla dziecka i ucznia nie będzie suchym raportem
z przeprowadzonych badań, a będzie rzetelnym dokumentem opisującym sposób jego funkcjonowania.
Zarzuca się, że szkoły będą musiały przejąć część obowiązków poradni, co nie jest prawdą. Szkoły będą planowały i realizowały wsparcie na poziomie, o którym w przepisach prawa oświatowego mówi się już od dawna. Podstawowa pomoc uczniowi, aby była skuteczna, powinna być planowana i realizowana przez osoby z jego najbliższego otoczenia edukacyjnego. Według założeń nowego modelu pracownicy poradni psychologiczno-pedagogicznych mogą być zaangażowani w proces udzielania wsparcia w każdym momencie jego trwania. Nauczyciel/wychowawca nie zostanie pozostawiony sam z nieznanym mu dokumentem, bo przecież nie od dziś wiadomo, że nie każdy będzie w stanie od razu przestawić się na nowy sposób działania. Poradnia zawsze będzie pełnić rolę wspierająco-koordynującą.
Czy przedstawiony fragment modelu brzmi idealistycznie i mało realnie? Pewnie dla wielu tak. Nie ma jednak już innej drogi niż zmiany systemowe, które udrożnią poradnie po to aby mogły zająć się uczniami najbardziej potrzebującymi, zmiany, które spowodują, że każdy wychowawca poczuje się odpowiedzialny za swojego ucznia, a dziecko nie będzie pozbawione wsparcia do czasu uzyskania dokumentu. Zaplanowanie wsparcia nie będzie wstrzymywane do czasu uzyskania diagnozy medycznej, ma ona być dodatkowym elementem diagnozy, ale nie koniecznym. Diagnoza ma dotyczyć funkcjonowania dziecka i jego realnych problemów, a nie opierać się na diagnostyce ICD. I naprawdę da się to zrobić o czym mówią doświadczenia poradni biorących udział w projekcie Model Wsparcia Międzysektorowego.
Założenia nowego modelu mówią, że pomoc ma być udzielana szybko, skutecznie i ma podlegać ewaluacji. Jeśli dodać do tego możliwość korzystania z platformy, na której każdy podmiot działający na rzecz dziecka/ucznia będzie mógł zamieszczać informacje do wykorzystania w procesie dalszej diagnozy i planowania wsparcia, wsparcie międzysektorowe, które zapewni skoordynowane działanie sektorów zdrowia, edukacji, opieki społecznej a także celowane finansowanie zaplanowanych działań na rzecz dziecka i ucznia, to tak, brzmi to idealistycznie i chyba takiego funkcjonowania systemu powinniśmy sobie życzyć.
Stan prawny na dzień:
- 8-04-2024